Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piotr i Jan.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sire odmówił nawet zaproszeniu Jana na herbatę w nowym mieszkaniu, i musieli go odwieźć przed jego próg.
Młody adwokat po raz pierwszy miał spędzić noc we własnym mieszkaniu; i nagle opanowała go radość niemal dziecinna, że jeszcze dziś będzie mógł pokazać narzeczonej pomieszkanie, które niebawem stanie się jej własnem.
Służącej nie było w domu, gdyż Rolandowa miała sama przyrządzić herbatę, nie pozwalając czuwać służącym z obawy, by nie wznieciły pożaru.
Z wyjątkiem niej, Jana i robotników, nikt jeszcze nie był w tem mieszkaniu, — chodziło bowiem o wywołanie tym większego efektu kompletnem urządzeniem.
W przedpokoju Jan poprosił, by zaczekali. Sam wbiegł naprzód zapalić świece i lampy, zostawiwszy w ciemności panią Rosemilly, ojca i brata, poczem zawołał: — Proszę wejść! i na oścież roztworzył dwuskrzydlane drzwi.
Szklana galerja, oświetlona kryształowym pająkiem i kolorowymi lampionami, rozwieszonymi wśród palm i innych roślin egzotycznych, robiła w pierwszej chwili wrażenie dekoracji teatralnej. Na sekundę zapanowało zdumienie. Roland, osłupiały tym przepychem, mruczał:
— Do kaduka! mając ochotę klaskać w dłonie, jak na czarodziejskim widowisku.
Następnie przeszli do saloniku, obitego starym materjałem, podobnym do obicia mebli. Drugi salon, mający służyć za kancelarję, bardzo prosty, cały utrzymany w tonie jasno-łososiowym, robił wrażenie imponujące.
Jan usiadł w fotelu przed biurkiem, zało-