Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piotr i Jan.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żonym grubymi foliałami i głosem poważnym, trochę sztucznym, począł:
— Tak, pani, tekst prawa, zgodny z przyzwoleniem, o którem pani wspomniałem, daje mi pewność, absolutną, że w ciągu trzech miesięcy sprawa przez nas omówiona, szczęśliwie zostanie rozwiązaną.
Patrzył na panią Rosemilly, która zaczęła się uśmiechać, spojrzawszy na Rolandową, a ta ujęła ją za rękę i uścisnęła.
Jan rozpromieniony podskoczył do góry, ja studencik i krzyknął:
— Jak doskonale się tu rozlega głos! Byłoby dobrze wygłaszać mowy adwokackie w tym salonie.
I zaczął deklamować:
— Gdyby tylko uczucie humanitarne, to uczucie wrodzone, a budzące się w nas na widok wszelkiego cierpienia, miało decydować o wyroku uwalniającym, to oczywiście odwołalibyśmy się, panowie przysięgli do waszego współczucia, do waszych uczuć ojcowskich i człowieczych; w danym wypadku jednak mamy za sobą prawo i jedynie kwestja prawna, którą oto rozwiniemy...
Piotr oglądał to mieszkanie, które mogło należeć do niego, irytując się błazeństwami brata, wydającego mu się istotnie głupim i płaskim.
Rolandowa otworzyła drzwi na prawo.
A tu sypialnia rzekł:
W urządzenie tego pokoju włożyła całą swą miłość macierzyńską. Obicie z kretonu z Rouen imitowało doskonale stare płótno normandzkie. Rysunek w stylu Ludwika XV. — pasterka w medaljonie, zamkniętym połączonymi dzióbkami pary gołąbków nadawał ścianom, draperjom,