Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/488

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Oto dom, w którym można używać. Dlaczegóż ja nie miałbym dojść do czegoś podobnego?
Myślał nad potrzebnymi do tego środkami, a nie mogąc ich na razie wynaleść, niecierpliwił się swą bezsilnością.
Towarzyszka jego trochę zamyślona, milczała. Spojrzał na nią z ukosa i pomyślał znowu: Wystarczyłoby jednak — ożenić się z tą żywą maryonetką.
— Baczność — zawołała nagle młoda dziewczyna, jakby budząc się ze snu.
Pociągnęła towarzysza poza grupę drzew, zagradzających im przejście i skierowała na prawo.
Wśród gaiku dziwnych roślin, wysyłających w przestrzeń drżące swe gałązki, o listkach otwartych jak dłonie zakończone cienkiemi palcami, widać było człowieka nieruchomego, stojącego na falach morskich.
Efekt był nadzwyczajny. Obraz, którego ramy zakryte były ruchomą roślinnością, wydawał się jakoby czarną plamą na widnokręgu fantastycznym i olśniewającym.
Trzeba się było dobrze przypatrzeć, by zrozumieć. Rama w połowie przecinała łódź, na której znajdowali się apostołowie, oświetleni słabo, skośnie padającymi promieniami latarni, a jeden z nich, siedzący na brzegu, całe światło latarni skierował na nadchodzącego Chrystusa.