Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/487

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tysięcy franków dochodu. Przy takiem bogactwie nie możemy nawet trzymać powozu.
Doszli teraz do ostatniego salonu, poza którym umieszczone były cieplarnie, rodzaj zimowego ogrodu, pełnego drzew podzwrotnikowych i nadzwyczajnej rzadkości kwiatów. Wchodząc w to cieniste miejsce, oddychało się jakąś ciepłą świeżością wilgotnej ziemi i ciężkim zapachem roślin. Atmosfera dziwnie słodka, niezdrowa a urocza, oszałamiająca jakiemś tchnieniem sztucznem, denerwującem i obezwładniającem. Stąpało się tu po dywanie, ułożonym jakby z mchu, a po obu stronach alei ciągnął się szpaler rozłożystych krzewów. Nagle na lewo, Du Roy spostrzegł pod rozłożystą palmą rodzaj sadzawki, zamkniętej w marmurowym basenie, w którym możnaby się wykąpać i na którego brzegach, cztery porcelanowe łabędzie wyrzucały wodę z dziobów nawpół rozwartych.
Dno sadzawki wysypane było złotym piaskiem, a w wodzie pluskały wielkie czerwone ryby, dziwaczne chińskie straszydła, o wypukłych oczach, łusce obramowanej niebieską lamówką — rodzaj wodnych mandarynów; zawieszone nad złotą głębiną, przypominały oryginalne hafty egzotyczne.
Dziennikarz zatrzymał się, tłumiąc gwałtowne bicie serca.
— Co za zbytek, co za zbytek — myślał. —