Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/468

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mijmy — rzekła łagodnie. — Będziemy mieli milion mniej w kieszeni, ot i wszystko.
Chodził ciągle po pokoju i zaczął myśleć głośno, mówiąc do żony, a nie zwracając się do niej.
— A więc dobrze... tak... milion... tem gorzej... On nie rozumiał nawet, pisząc testament, jaki popełniał beztakt, jak wykraczał przeciw formom przyjętym. Nie rozumiał, jaką stwarza pozycyę fałszywą i głupią... Na świecie wszystko zależy od delikatnych odcieni... Powinien był mnie zapisać połowę, a wszystko byłoby w porządku.
Rzucił się na krzesło, wyciągnął nogi i jak zwykle, w chwilach wielkiej niepewności i podrażnienia, zaczął niecierpliwie targać wąsy.
Magdalena zabrała się do roboty kanwowej, którą się zajmowała od czasu do czasu, i przebierając we włóczkach, rzekła łagodnie:
— Mnie nic nie pozostaje, jak milczeć. Ty sam powinieneś to rozważyć.
Du Roy namyślał się głęboko.
— Świat nie zrozumie nigdy — odezwał się nareszcie, ważąc każde wymawiane słowo — dlaczego Vaudrec uczynił ciebie swoją jedyną spadkobierczynią i dlaczego ja na to zezwoliłem. Przyjąć ten majątek w ten sposób, byłoby to wyznać... wyznać z twojej strony grzeszny związek, z mojej zaś byłoby to uprzejmością nikczemną. Czy