Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/467

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ukryte, tajemne przywiązanie podsunęło mu moje imię w tej chwili, w której zamierzył wyrazić ostatnią swoją wolę... Wszakże przynosił mi kwiaty każdego poniedziałku. Nie dziwiłeś się temu nigdy, mimo, że tobie ich nie przynosił. Dzisiaj z tejże samej przyczyny daje mi swój majątek, tembardziej, iż nie ma nikogo, komuby potrzebował go ofiarować. Przeciwnie, postąpiłby bardzo nienaturalnie, gdyby ni stąd ni zowąd, zapisał tobie cały majątek. Czemże ty byłeś dla niego?
Mówiła tak naturalnie i spokojnie, że Jerzy się zawahał.
— Mniejsza o to — odezwał się wreszcie. — W tych jednak warunkach, żadną miarą nie możemy przyjąć tego zapisu. Wywarłoby to bardzo niedobre wrażenie. Cały świat podejrzywałby coś złego, a ze mnie śmianoby się i obmawiano niemiłosiernie. Koledzy moi i tak już bardzo nieprzyjaźnie dla mnie usposobieni, zazdroszczą mi i napadają niejednokrotnie. Stokroć więcej, niż kto inny, dbać muszę o swój honor i opinię. Niepodobna mi dopuścić i pozwolić, by żona moja przyjmowała spadek tego rodzaju po człowieku, o którym chodziły już głośne wersye, że był jej kochankiem. Forestier byłby może tolerował podobne rzeczy, lecz ja — nigdy!
— A zatem dobrze, mój drogi. Nie przyj-