Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/441

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

byłam młodą dziewczyną, ale tez nie kochałam nikogo, nie upadłam nigdy...
— Wiem już o tem! Powtarzałaś mi to ze dwadzieścia razy — przerwał niecierpliwie. — Miałaś jednakie dwoje dzieci, zatem nie ja pozbawiłem cię niewinności...
— Ach! Jerzy! to niegodziwe! — zawołała z oburzeniem i obiema rękami przycisnąwszy piersi, zaczęła dyszeć gwałtownie, tłumiąc łkanie, ściskające jej gardło.
— A więc zabierasz się do płaczu! — odezwał się, biorąc kapelusz z kominka. — A zatem, bywaj zdrowa. Więc to na takie przedstawwienie ściągnęłaś mię tu do siebie?
Postąpiła parę kroków, zagradzając mu drogę, otarła łzy, cisnące się gwałtownie do oczu, i przywoławszy na pomoc całą siłę woli, odezwała się głosem przerywanym przez cierpienie:
— Nie... przyszłam tutaj... ażeby ci udzielić wiadomości politycznej... aby dać ci sposobność zarobienia co najmniej pięćdziesięciu tysięcy franków, a nawet więcej... jeżeli chcesz.
— Jakim-że sposobem? — zapytał, nagle uspokojony. — O czem ty mi chcesz powiedzieć?
— Wczoraj wieczorem mimowoli podchwyciłam kilka słów, zamienionych między moim mężem a Laroch’em. Co prawda, nie kryli się