Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/361

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wpływem jakichś wspomnień; nalegał więc w dalszym ciągu:
— No, powiedzcie! Cóż to szkodzi? Przeciwnie, to będzie bardzo zabawne, jeśli mi wyznasz, żeś go oszukiwała, jeśli to wyznasz właśnie przedemną.
Pod wpływem nienawiści, drżał na samą myśl, że Karol, ten obrzydliwy Karol, ten znienawidzony umarły, napiętnowany był hańbą podobną. A jednak inny jeszcze niepokój, niepokój niewyraźny, pobudzał w nim pragnienie dowiedzenia się prawdy.
— Magdalenko, moja śliczna Magdalenko — powtarzał — proszę cię, powiedz mi. O, to była osobistość godna podobnego przystrojenia! Byłabyś niesprawiedliwą, gdybyś mu nie była dała tego, co mu się bezsprzecznie należało. No, moja Magdalenko, powiedz...
Widocznie musiało ją bawić to długie naleganie, gdyż śmiała się ciągle. Śmiała się śmiechem krótkim, urywanym.
Jerzy, przykładając usta do ucha zony, powtarzał:
No.!. moja najdroższa... wyznaj?...
Kobieta odrzuciła się ruchem gwałtownym i rzekła ostro:
— Jakiż z ciebie nudziarz! Czyż odpowiada się na podobne zapytania?
Wymówiła to tonem tak dziwnym, iż Je-