Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/347

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Magdalena oparła się o kominek i zapaliwszy papierosa, przedłożyła wiadomości marokańskie, rozwijając swe pomysły i plan wymarzonego artykułu.
On słuchał uważnie, notując ciągle cyfry, a gdy skończyła, podjął kwestyę bez żadnej trudności, rozszerzył ją i rozwinął plan, już nie artykułu, lecz całej kampanii przeciw dzisiejszemu ministeryum. To będzie atak wstępny. Magdalena przestała palić, zainteresowana tą kwestyą, widząc cały krąg myśli męża, z które mi się jednoczyła.
— Tak... tak... mówiła od czasu do czasu. — To będzie bardzo dobrze... Doskonale... Wybornie...
Gdy skończył mówić, rzekła:
— No, teraz piszmy.
Jerzemu trudny był jednak każdy początek, więc i teraz nie wiedział, jak rozpocząć. Wysilał mózg napróżno. Wówczas Magdalena pochyliwszy się lekko nad jego ramieniem, poczęła mu szeptać gotowe już frazesy.
Od czasu do czasu zatrzymywała się, pytając:
— Czy to chcesz powiedzieć?
— Tak, najzupełniej.
Miała rysy trochę ostre, rysy kobiety jadowitej, pragnącej ugodzić śmiertelnie naczelnika rady. A ta mięszanina żartobliwości i zaciekłości