Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/346

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czując się doskonale w tem ślicznem, nowem gniazdku.
— Prawda, że zachwycający? — zagadnęła Magdalena męża, po odejściu hrabiego. — Zyskuje wiele przy poznaniu. Prawdziwie dobry, pewny, oddany i wierny przyjaciel. Ach! bez niego...
Nie dokończyła swej myśli.
— Tak, wydał mi się nadzwyczaj sympatycznym — odpowiedział Jerzy. — Prawdopodobnie porozumiemy się doskonale.
— Ach! ale ty nie wiesz — przerwała Magdalena — że mamy dzisiaj jeszcze robotę. Nie możemy jeszcze myśleć o spoczynku. Nie miałam czasu powiedzieć ci przed obiadem, gdyż zaraz przyszedł hrabia. Mam bardzo ważne wiadomości z Maroko. Udzielił mi ich Laroche-Mathieu, deputowany, przyszły minister. Trzeba napisać wielki, sensacyjny artykuł. Mam fakty i cyfry. Musimy się natychmiast zabrać do pracy. Weź lampę.
Wziął i przeszli oboje do gabinetu.
Tutaj, na półkach, stały w równych szeregach też same co niegdyś książki, a biblioteka przyozdobiona była trzema wazonami, kupionymi w zatoce Juan przez Forestiera, w przededniu śmierci. Pod stołem, futro nieboszczyka czekało teraz na nogi Jerzego Du Roy, a obsadka z kości słoniowej nosiła leciuchne ślady zębów zmarłego.