Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/267

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niebezpieczeństwa, a najlepszym dowodem, ze przychodzą tak po sąsiedzku pana odwiedzić.
Nie dosłyszano odpowiedzi Karola. Starzec zaczął znowu:
— Nie, nie będę pana spowiadał. Pomówimy o tem, gdy pan będzie zdrowszy. Jeśli pan chce korzystać z mojej wizyty, to możesz się zresztą wyspowiadać: wcale się nie sprzeciwiam. Jestem pasterzem i korzystam z każdej sposobności przygarnięcia ku sobie owieczek.
Nastąpiło długie milczenie. Widocznie mówił teraz Forestier swym głosem cichym i bezdźwięcznym.
Nagle, rozległ się znowu doniosły głos księdza, mówiącego uroczystym tonem celebranta:
— Miłosierdzie Boga jest nieskończone powtarzaj za mną Confiteor, moje dziecko. Zapomniałeś go może, to ci pomogę. Powtarzaj za mną: Confiteor Dei omnipotenti... Beatae Mariae semper virgini...
Zatrzymywał się od czasu do czasu, jakby chcąc dać konającemu możność łatwiejszego powtarzania.
— Teraz rozpocznij spowiedź — rzekł.
Młoda kobieta i Duroy siedzieli nieruchomo, zaskoczeni dziwnym niepokojem, obezwładnieni trwogą wyczekiwania.
Chory mówił coś pocichu. Ksiądz powtórzył za nim: