Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/266

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

iż proboszcz pragnie go odwiedzić... lub coś podobnego... sama jeszcze nie wiem co. Niech pan będzie tak dobry, wyszukać jakiegoś... jakiegoś księdza... Trzebaby takiego, któryby nie robił za wiele ceremonii. Staraj się znaleść takiego, któryby się zadowolnił spowiedzią, uwalniając nas od dalszych historyi.
Duroy przyprowadził jakiegoś starego kapłana, upewniając Magdalenę, ze ten zgodzi się na wszystko.
Zaledwie ksiądz znalazł się w pokoju konającego, pani Forestier przeszła wraz z Jerzym do pokoju przyległego.
— To go bardzo wzburzyło — rzekła. — Gdy mu wspomniałam o księdzu, twarz jego przybrała wyraz przerażający... jakby odczuł... jakieś tchnienie... no, wie pan przecież... Zrozumiał nareszcie, iż już po wszystkiem, że ostatnie to już godziny...
Mówiąc to, była bardzo blada.
— Nigdy nie potrafię zapomnieć tego wyrazu przerażenia — mówiła dalej. — Bezwątpienia ujrzał on wówczas stojącą przed nim śmierć. Widział ją...
Do uszu ich dolatywały całe zdania. Ksiądz był cokolwiek głuchy i mówił głośno:
— Ależ nie, nie, nie jest tak źle, jak się panu wydaje. Jest pan chory, ale niema żadnego