Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przerwano ten spazmatyczny kaszel. Z otwartemi oczami, mając głową ułożoną wysoko na poduszkach, siedział chory, aż do samego poranka.
Pierwsze słowa, jakie przemówił, były wezwaniem golarza, gdyż miał zwyczaj golić się codziennie. Podniósł się do tej operacyi tualetowej, lecz w tejże niemal chwili zmuszonym był położyć się napowrót, a oddech jego stał się tak krótkim i ciężkim, że przerażona pani Forestier kazała obudzić Jerzego, który właśnie się położył, by udał się po doktora.
Przyprowadził natychmiast pana Gavaut, który zapisawszy jakiś napój, dał jeszcze kilka poleceń, lecz gdy odprowadzający go do drzwi dziennikarz zapytał o istotny stan chorego, odpowiedział: To już agonia.
— Jutro rano skończy niezawodnie. Musi pan uprzedzić tą biedną żoną i zawezwać ksiądza. Co do mnie, nie mam tu już nic do roboty. Zastosują się jednak w zupełności do pańskiego życzenia.
Duroy poprosił do siebie Magdaleną.
— Doktor powiedział, iż umrze jutro. Sądzi, że należy zawezwać księdza. Co pani sądzi?
Wahała się przez chwilą, poczem zważywszy wszystko, rzekła głosem powolnym:
— Tak, to będzie lepiej... pod każdym wzglądem... Muszą go przygotować... powiem,