Przejdź do zawartości

Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/321

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ła już prawie siły wstać. Paweł z przestrachem widział najzupełniejszą, bezskuteczność lekarstw. Po konsultacyi lekarzy, która ostrożnością swoją powiększyła nasze obawy, Małgorzata spostrzegła, pomimo naszéj woli, że była prawie na śmierć skazaną.
— Niech mnie pani posłucha — rzekła do mnie pewnego dnia kiedyśmy były same, — ja umieram, wiem to i czuję. Czas mi przemówić, dopóki mówić jeszcze mogę. Umieram, bo powinnam, bo chcę umrzéć; popełniłam czyn bardzo zły. Powierzam go pani jak Bogu. Napraw go pani, jeżeli za stosowne uważać to będziesz. Przejęłam list adresowany do Pawła; otwarłam go, przeczytałam, ukryłam go przednim, nie zna go! Pozwól mi tylko pani powiedzieć, że popełniając tę podłość, postanowiłam już umrzeć, bo zgadłam wszystko; teraz niech pani przeczyta.
Oddała mi papier pognieciony, wilgotny od jéj gorączki i łez; miała go przy sobie jakby truciznę dobrowolnie pożywianą. Było to pismo Cezaryny, nosiło datę od dwóch tygodni.
„Pawle, chciałeś tego, jestem u niego. Ocalę go; już jest ocalony. Co do mnie jestem zgubiona, bo skoro tylko wyzdrowieje, nie będę już miała powodu opuścić go i zażądać wolności. Będę musiała | zostać jego żoną, rozumiesz? Miłość jego jest niezwyciężoną; jest ona jego życiem, a jeżeli raz jeszcze straci nadzieję, zabije się. Chciałeś tego, będę jego żoną! ale wiedz że wprzód chcę należeć do ciebie. Kochasz mię, wiem o tém, musiemy się rozstać na