Strona:PL G Flaubert Salammbo.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z ich nozdrzy, członki zesztywniałe, jak gdyby nagłe zimno przez tę noc jedną zamroziło ich wszystkich. Każdy miał przeciągnięty koło szyi mały sznurek z sitowia. Od tej chwili wzburzenie coraz większe brało rozmiary, przypomnienie morderstwa Balearczyków wzmocniło podmowy Spendiusa. Przypuszczano teraz, że Rzeczpospolita we wszystkiem ich oszukuje. Postanowili raz to zakończyć i pozbyto się najpierw tłumaczy. Zarxas z głową obandażowaną śpiewał pieśni wojenne. Autharyt ostrzył swój wielki miecz.
Spendius jednym podszeptywał jakieś wyrazy, drugim do starczał puginałów. Mocniejsi pragnęli sami sobie płacić, umiarkowani żądali, aby wypłaty szły swoim porządkiem. Nikt teraz nie porzucał na chwilę broni, a cały gniew zwrócił się na Giskona. W hałaśliwej nienawiści, kiedy wywoływali obelgi na starego wodza, słuchano ich cierpliwie, ale gdy tylko najmniejsze słowo za nim kto przemówił, natychmiast zostawał kamienowany, lub jednym zamachem miecza pozbawiony głowy.
Wzniesienie zrobione na przyjęcie suffeta stawało się czerwieńsze od ołtarzy z przelanej na nim krwi. Barbarzyńcy straszniejszymi jeszcze byli po użyciu wina i napojów. Było to nadużycie wzbronione pod karą śmierci w wojsku punickiem, to też oni spełniając czary obracali się ku Kartaginie z urąganiem jej karności. Przypomniano sobie niewolników przybyłych ze skarbem i zaczęto ich mordować.
Słowo: „Uderzaj”, odmienne w każdym języku było przez wszystkich zrozumiane teraz.
Giskon poznał, że ojczyzna go opuściła, przecież mimo jej niewdzięczności, nie chciał jej osławiać. Kiedy mu barbarzyńcy wyrzucali, że ich łudzono obietnicami okrętów, przysiągł na Molocha, że dostarczy ich własnym kosztem, a zrywając swój naszyjnik z