Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

strumentowi; słychać było wtenczas dźwięczny odgłos luidorów przesypujących się tuż obok, na zielonych stolikach; potem cała orkiestra grzmiała znowu, trąbka wydawała świetny ton, nogi w takt się poruszały, suknie się wydymały i szeleściły, dłonie spotykały się i rozłączały, oczy spuszczały się i podnosiły kolejno tonąc jedne w drugich.
Kilkunastu mężczyzn w wieku od dwudziestu pięciu do czterdziestu lub rozproszonych pomiędzy tancerzami, lub rozmawiających przy drzwiach, wyróżniało się od tłumu pewnem powinowactwem czy wspólnością, niezależną od rysów twarzy, wieku lub odmiennego stroju.
Ubranie ich, lepszego kroju, zdawało się być z miększego zrobione sukna, włosy ku skroniom nagarnięte, wykwintniejszymi woniały olejkami. Mieli oni płeć ludzi bogatych, tę płeć bladawą, uwydatnioną matową białością porcelan, połyskiem atłasów, pięknych mebli, którą utrzymuje wykwintny a umiarkowany sposób życia. Szyja ich poruszała się swobodnie w nizkich krawatach, długie faworyty spadały na odwinięte kołnierzyki; ocierali sobie usta chusteczkami haftowanemi, które wydawały woń delikatną. Podsta-