Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/511

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Przeszkadzam ci?
— Nie... ale...
I przyznał że gospodarz nie lubił żeby w jego domu przyjmowano „kobiety”.
— Mam z tobą do pomówienia.
Leon chciał drzwi otworzyć. Wstrzymała go.
— O! nie tu, rzekła, tam, u nas.
I poszli do swego pokoju w hotelu Bulońskim.
Wszedłszy tam wypiła zaraz szklankę zimnej wody. Była bardzo blada. Rzekła do niego:
— Leonie, musisz mi wyświadczyć przysługę.
I wstrząsając obiema jego rękami, które silnie ściskała, dodała:
— Posłuchaj mnie. Potrzeba mi ośmiu tysięcy franków!
— Oszalałaś!
— Jeszcze nie!
A opowiedziawszy mu historyę sądowego zajęcia, przedstawiła mu swoje rozpaczliwe położenie; bo Karol o niczem nie wiedział, świekra jej niecierpiała, ojciec Rouault nie miał pieniędzy; lecz on, Leon, postara się dla niej o tę konieczną sumę...
— Jakże chcesz?...
— O! już się wymawiasz!... wykrzyknęła. Wtedy on powiedział bezmyślnie;