Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/940

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nie znam ich, dostojny panie! Ale te bratki tutaj i niezapominajki, tudzież dzikie róże, to je kocham, po — znajdowałam je na drodze — alboż one gorsze od tych, które pan wymieniasz?
To naiwne, ale niezmiernie treściwe pytanie nieco zakłopotało księcia — coraz uważniej przypatrywał się czarownéj sierocie.
— Nie, nie są gorsze, bo je każdy zrywać może — nigdy mi się nie podobały więcéj niż dzisiaj na tych arkuszach, powiedział: czy odstąpisz mi swój skarb? Sądzę, że te małe obrazki są na sprzedaż!
— Nie śmiem dostojny panie, za złe są na to, powiedział pan zwierzchnik! odpowiedziała Józefina nieco zakłopotana, nieco smutna.
— Jakto — za złe? Ofiara trzynastoletniego dziecka zła? A te kwiaty... ej, ej, panie zwierzchniku, z lekkim wyrzutem powiedziała Karolina: to nie świadczy ani o uczuciu, ani o smaku! Poczém zwróciwszy się do księcia dodała: Zostawże mi kuzynie tych kilka wzruszających dowodów miłéj, czystéj dziecięcéj duszy!
— Jest tu, jak widzę, ośm obrazków — czy mamy je wziąć wszystkie Józefino? spytał książę. Naturalnie kupimy je dla ubogich tułaczy, którym jak powiadasz, chciałaś przyjść w pomoc!
— O dostojny panie, weźcie wszystkie! Skoro wy, albo dostojna pani je zabierzecie, wiem, że nie będą na mnie patrzali z pogardą i szyderczym wzrokiem — bardzo je lubiłam — ale namaluję sobie inne!
Mała, czarowna Józefina powiedziała to z tak dziecinną ufnością, z tak naturalną szczerością, że Karolina i Waldemar spojrzeli na siebie niby mówiąc:
— Jakże miłe i skromne jest to dziewczę!
Księżniczka z upodobaniem spojrzała na małą Józefinę — jéj jasne, pełne loki, błękitne oczy, delikatna postać i oślepiająco biała chusteczka — wszystko to tak czarownic wyglądało, że Karolina cieszyła się zewnętrzném rozwinięciem się równie jak czystą, miłą niewinno-