Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/548

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się na mnie — dziękuję wam za wasze współczucie, za waszą ofiarę, ale inaczéj nie mogę!
— A więc narażasz się na zgubę, nierozsądna! zawołała mniszka, a słowa jéj zawierały straszliwą groźbę i złe zamiary, które wybuchły niepowstrzymanie i tak przerażająco, iż Małgorzata strwożona łagodnie i spokojnie zwróciła się do śpiącego dziecka. Ty jesteś ta opuszczona dziewczyna, któraś się wychowywała u rodziny Furschów...
— Wiecie o tém — któż wy jesteście? drżąc zawołała Małgorzata, bo twarz Leony przybrała wyraz straszliwy.
— Mówcie sobie i wiedzcie, co się wam podoba, zawołał Walter, chcąc ochronić zaledwie wyzdrowiałą od zbytecznego wzruszenia: Małgorzata pozostanie tutaj! Jeżeli jako kobieta pobożna, pragniecie tylko przerazić, rozsiewać postrach i złe, to lepiéj idźcie sobie i nie wracajcie więcej! Bardzo to brzydko z waszéj strony, żeście zaledwie wracającą do zdrowia dziewczynę nabawili drżączki, ktokolwiekbądź jesteście!
To mówiąc Walter zamknął drzwi chatki, w któréj strwożona Małgorzata uklękła przy dziecku, objąwszy je ramionami.
On zaś sam w nocnéj ciemności pozostał z mniszką, która nie spodziewała się w nim takiéj stałości.
Leona zrozumiała, że w téj chwili gwałtem nic nie dokaże, ale wiedziała teraz dosyć, aby prędzéj, niż się tego domyślali dwoje pozostający, użyć całej swojéj potęgi dla objęcia w posiadanie znalezionéj, której nie lubiła, lecz obawiała się i do swoich zamiarów użyć chciała...
Serce hrabiny Poninskiéj, był to nocą napełniony labirynt — znała tylko jeden cel: panowanie nad światem za pomocą niezmiernych bogactw Eberharda i potęgi grzechów!
Rzuciła pognębiające spojrzenie na Waltera, który