Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gam ku tobie ramiona, oto tęsknię do ciebie — nie było mi dopuszczono, naprawić bezprawie i grzech, jakiego się względem ciebie dopuściłam! Ale jeżeli możesz, to zajrzyj tu w moje serce, a poznasz, że czuję dla ciebie gorącą, wierną miłość macierzyńską — i wtedy przebaczysz mi, bo oko twoje wszystko zbada i pozna — wtedy uśmiechniesz się do mnie i pocieszysz mnie, bo się do mnie uśmiechniesz miłością i powitaniem. Chciałabym być przy tobie Janku, chciałabym jak ty z dziecinném sercem przejść do wieczności — jestem strudzona Janku, zabierz mnie rychło do siebie! Tylko pierwéj chciałabym jeszcze raz go widzieć, pożegnać tego, który jest tak daleko odemnie! Potém zabierz mnie do siebie — na ziemi nie ma już dla mnie żadnéj radości!
Łzy stłumiły głos Małgorzaty.
Sandok stał w oddaleniu za drzewami — nie przeszkadzał płaczącéj — nie poruszał się wcale — smutno mu było i ciężko na sercu — a jednak musiał powiedzieć córce swojego massa, że brzegiem lasu w dali zbliża się kilku jeźdźców.
HAle żałobnica, ale płacząca matka, to osoba święta, powiedział sobie. Nic jéj nie może szkodzić, nic spotkać.“
Ten murzyn miał mocno wrażliwe serce na dobre i złe.
Małgorzata pożegnała smutne miejsce. Zwróciła się ku leśnéj kaplicy tak wspaniale zielonością ocienionéj.
Potrzebowała upaść tam na kolana i pomodlić się.
Skinęła na Sandoka, aby ją pozostawił samą w tém miejscu poświęconém Bogu.
Leśna kaplica podobna była do małego kościółka w gotyckim stylu. Drzwi jéj były otwarte — a przez cztery arkadowe okna wpadało na jéj podłogę zieloném liściem złagodzone światło. W głębi stał modlitewnik na kilku stopniach, a nad nim unosił się obraz Matki Bozkiéj.
Na modlitewniku stał mały krucyfiks.