Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Rozdział IX.
SZYNK POD OSTROWIDZEM.

Gdy Henryka po owej straszliwej nocy, w lesie Bedoja upadła i leżała zemdlona obok śpiącego dziecka, przeciągała właśnie tamtędy banda cyganów ze swojemi opakowanemi mułami, podobnie jak ślimak, niosący z sobą dom i mienie, a takich band w Hiszpanii jest więcej jak w każdym innym kraju. Półnagie, od słońca opalone dzieci tych włóczęgów, znalazły Henrykę, i kiwając tajemniczo, sprowadziły tam starą, skuloną, na kiju wspartą matkę cyganów.
— Zyrra — chodź i zobacz, cośmy znalazły! — zawołały.
Stara Zyrra, mając na głowie i żółtej pomarszczonej twarzy okręconą różnokolorową chustkę, poszła za niemi w krzaki, i wkrótce swojem przeszywającem czarnem okiem postrzegała Henrykę i jej małą śpiącą córeczkę.
Pochyliła się ku nim i słuchała ich tchu, potem zerwała w pobliżu rosnące, ostro woniejące ziele, roztarła je w dłoniach i zbliżyła do twarzy prawie zamarłej Henryki.
Ta ocknęła się i odsunęła z czoła rozpuszczone włosy — zdawało się jej, że długo i ciężko śniła lecz wnet z uśmiechem uszczęśliwienia pochwyciła śpiące dziecię, i teraz stanął przed jej myślą cały szereg straszliwych wypadków! — Przekleństwo starego Serrany, okropna klątwa, która nietylko ją, lecz także i niewinne dziecię dotykała — radośnie poglądająca pożądliwa twarz obrzydłego Józefa, który ją kazał zamknąć w żelaznym pawilonie — ucieczka — ręce od rozpaczliwej pracy krwią zbroczone... Wtedy przestraszona obejrzała się w koło z obawy, aby Józef i teraz nagle z krzaków nie wyskoczył!