Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Młoda, jeszcze mocno tem co dopiero widziała wzruszona, królowa, ujrzała leżący w głębokim cieniu, o sto blisko kroków od ulicy, samotny, niski domek, którego okna przysłonione były słomianemi matami.
— To tutaj — widzicie, że na płaskim dachu stoją rozmaite naczynia? To znak, który nam wskazano; nie ociągajmy się zatem. Don Serrano! bądź łaskaw zapytać, czy dwie damy od starego Zantilli dowiedzieć się mogą o swojej przyszłości!
— Najjaśniejsza Pani — ja już zgoła nic więcej wiedzieć nie chcę! z westchnieniem rzekła margrabina, nie mogąca jeszcze przyjść do siebie po tem co widziała i doświadczyła.
— To zapytaj tylko o mnie, Don Serrano! — rozkazała królowa.
Franciszek przystąpił do drzwi niskiego samotnego domu. Były zamknięte, ale znajdował się na nich przyrząd do pukania. Franciszek silnie go ujął i rozległ się zaraz głośny łoskot.
Nakoniec coś się za drzwiami poruszyło i gruby głos spytał niezbyt zapraszającym tonem:
— Któż tam znowu nie daje spokojności w nocy?
— Czy tu Zantillo, sławny madrycki alchemista?
— To ja jestem, ale cóż to was obchodzi?
— Pewna dama pragnie przy waszej pomocy poznać swoją przyszłość, otwórzcie! — dumnie rzekł Serrano, któremu już za wiele było tych pytań.
— Powiedzcie swojej damie, żeby przyszła w dzień nie w nocy, w której mam co innego do czynienia, niż usługiwać ciekawym.
— Ona za wasze słowa złotem płaci! pochlebnie przemówił Franciszek.
— Ja go już wkrótce potrzebować nie będę, bo za dziesięć lat będę miał więcej złota niż go wszystkie czę-