Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/610

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

istoty, poczem dała znak do odjazdu — myśliwskie rogi znowu zabrzmiały — zgraja psów opuściła na koniec zestraszoną parę.
— Niech was strzeże Najświętsza Panna! zawołała królowa do obu pochylonych, którzy dopiero wtedy swobodnie odetchnęli, gdy się świetny orszak szybko z lasu oddalił.
Henryka modląc się wzniosła ręce ku niebu — potem padła do nóg staremu Martinezowi i dziękowała mu. Ten podniósł ją i pocałował w czoło.
— Czyliż nie jesteś moją córką? spytał. Niebo mi cię zesłało, jak każdemu ojcu dobre dziecię — słusznie mogę cię moją córką nazywać!
— A ja jestem szczęśliwa, ojcze Martinezie, kiedy mnie tak nazywacie! z dziecięcą serdecznośicą odpowiedziała Henryka.
Starzec wziął ją za rękę i oboje udali się z powrotem do chatki, którą Henryka grzędami otoczyła — starzec budował się jej czynnością i znajdował chwile, w których zapominął o swoim ciężarze; zdawało mu się wtedy, że Henryka jest to dobry anioł, zesłany z nieba, dla ulżenia jego ciężkiemu losowi.
Wtem stara jednooka niespodzianie zachorowała. Martinez poszukał uleczających ziół, ale gorączka nie ustępowała. Zapewne dręczyły ją straszne marzenia, bo albo nieustannie wskazywała ręką, albo też jęczała okrutnie i wymieniała dzieci po imieniu.
Henryka czuwała przy chorej i pielęgnowała ją z takiem staraniem i narażaniem się, że wzruszyła starego pustelnika, który coraz bardziej lgnął do niej całą duszą, i czuł się tak szczęśliwym jak nigdy. Byłoż to przeczucie, że wkrótce i on tak wiernej piastunki potrzebować będzie? czy też uspokojało go przekonanie, że nie jest już w swej pustymi tyle co dawniej opuszczony?