Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/609

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w waszym lesie i pamiętajcie o nim w waszej dostojnej modlitwie!
Zdziwiona Izabella; spojrzała na starca, który nic nie potrzebował, który pierwszy nie przyjął bogatego daru z jej ręki — dotychczas taka odmowa nigdy się królowej nie przytrafiała, raczej nie mogła nigdy dostatecznie nadawać chciwym rękom wyższych i niższych żebraków.
— Szczególny starzec! szepnęła i teraz dopiero przekonała się, że psy starego Martineza obskoczyły i groziły mu. Mimowolnem poruszeniem ręki wskazała łowcom przyczajone zwierzęta i oblicze jej posmutniało.
— Cóż to! chcecie jeszcze pozbawiać pustelnika spokojności w tem osamotnionem schronieniu? gwałtownie zapytała. Zostajecie pod moją wyłączną opieką, i przy sposobności wyszukamy was w waszej chatce, aby podziwiać wasze życie pełne wszelkiego udręczenia, i prosić o błogosławieństwo!
Stary Martinez skłonił się.
— Ja sam, królowo, modlę się o spokój i błogosławieństwo; od lat dwudziestu błagam o przebaczenie grzechów!
Izabella z gorącem współczuciem spojrzała na siwego pustelnika, ale potem spojrzenie jej padło na łowczych, usiłujących nadaremnie spędzić psy z miejsca, w którem skryła się Henryka — krzaki nie były dość gęste, królowa zatem także spostrzegła powód wahania się psów.
Henryka struchlała — skrzyżowała ręce na piersiach i głowę głęboko ku ziemi schyliła.
— Cóż to za dziewczyna? spytała królowa.
— Moja córka, która modląc się, podziela ze mną samotność! szybko odpowiedział Martinez, głosem ze wzruszenia drżącym. Musiał on biedną, prześladowaną, obok niego klęczącą kobietę jakimbądź kosztem ratować!
Izabella litościwie spojrzała na obie dla świata stracone