Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/608

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cym koniu, poznała królową ubraną w zielonej sukni, która świetnym dworem otoczona, towarzyszyła łowom.
Henryka na taki, widok o mało nie upadła, a potem chciała wyciągnąć ręce i na wszystko odważając się, uciekać z pomiędzy przyczajonych nad nią psów. Lecz Martinez powstrzymał ją silnie, szybkim ruchem przyciągnął ją do siebie i kazał nachylić się, tak aby krzaki i suknia pustelnika mogły ją dobrze zakryć.
Nadjeżdżająca królowa spostrzegła w tej chwili siwego Martineza — i zwrócona do swoich towarzyszy, zapragnęła dowiedzieć się, kto jest ten nagle w puszczy zjawiający się starzec z głową świętego.
Intendenci i ministrowie zapewne nie mogli udzielić królowej zadawalającej odpowiedzi, bo Izabella zwróciła swojego przecudnego, białego jak śnieg konia ku miejscu, w którem stał Martinez i klęczała skurczona Henryka.
Dopiero tuż przy nich Izabella wstrzymała konia bogato złoconemi cuglami. Wyglądała pięknie i okazale. Zielona atłasowa suknia z powiewającym ogonem, mały myśliwski kapelusz z białem piórem, nadawały jej tak zachwycający pozór, że Henryka, która w krzakach ukryta spójrzała na nią, podziwiać musiała jej piękność w tym romantycznym stroju.
— Kto jesteście, starcze? spytała królowa.
— Pustelnik Martinez, który tu w gęstwinie lasu żyje i modli się!
— Niech wam Najświętsza Panna udziela spokoju! odpowiedziała Izabella, i chciała pochylonemu starcowi rzucić na ręce pełen worek pieniędzy, które przy sobie nosiła dla rozdawania jałmużny.
— Dajcie to ubogim, królowo, co dla mnie przeznaczyliście! Stary Martinez nie potrzebuje pecetów (drobna hiszpańska moneta); udzielcie mu tylko kawałek miejsca