Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/607

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

spokojnemi i szczęśliwemi w chatce pustelnika pełnego niebiańskiego spokoju, a stary Martinez tak się przyzwyczaił do cichego zachowania się Henryki, iż częstokroć serdecznie dziękował Matce Boskiej, że mu taką osobę zesłała.
Tak upłynęło lat kilka.
Troje mieszkańców chatki coraz bardziej powoli łączyła przyjemna Bogu skłonność, jedno z nich usiłowało wznieść się nad drugie. Nawet stara Nepardowa czuła, że w takiem otoczeniu mocno się wewnętrznie poprawiła i że dusza jej ocalona. Ale Henryka często z cichą troską przypatrywała się mocno pognębionemu obliczu starego Martineza, którego jakiś ukryty ciężar przygniatał — nie pytała o przyczynę — lecz potajemnie modliła się za siwego pustelnika, który jej połowę chatki odstąpił.
Pzed rokiem pewien wypadek zakłócił ciszę życia w pustyni, a mógł był smutne sprowadzić za sobą następstwa.
Henryka szła przez las z Martinezem — wtem nagle dały się słyszeć odległe strzały, huk trąb i rżenie koni.
Stary pustelnik stanął zdziwiony i ujął Henrykę za rękę.
— Polują, rzekł nadsłuchując; chodź, ustąpmy z drogi dzikiej gawiedzi!
Lecz w tej samej chwili spostrzegli, że są otoczeni i wykryci przez psów i myśliwych — nie mogli więc cofnąć się, lecz musieli w tem miejscu spokojnie oczekiwać na orszak polujących. Przelękła i pełna smutnego przeczucia Henryka, spoglądała to na przyczajone psy, które wyszczerzając zęby zważały na każde jej poruszenie, to znowu na miejsce lasu, z którego słychać było coraz bliżej granie rogów i tętent rumaków. Wtem nagle między drzewami ukazali się jeźdźcy — były między nimi i kobiety. Henryka wydała stłumiony okrzyk, bo w pierwszej z nich na siwym pędzą-