Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/601

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chodził i dla kogo był przeznaczony, mógł niepostrzeżenie przeczytać kartkę utkwioną między różami. — Wracajcie do mnie, albo jestem zgubiona — zgubiona z waszej winy! — brzmiała dewiza, którą Olo- zaga szybko poznał, głęboką jak obfitą w następstwa zawierała tajemnicę. Żadnego podpisu, żadnego nazwiska na niej znaleźć nie było można.

Rozdział XXXIV.
PUSTELNIK.

Przebywszy wielką, pustą równinę, na zachodniej strome Madrytu, rozciąga się na mil kilka szeroki, gęsty las bukowy.
Zanim się do niego dojdzie, potrzeba przejść obok wzgórzu należącego klasztoru świętego Izydora, który duchowieństwo przemieniło w przepyszną kaplicę. Święty Izydor jest teraz patronem opiekuńczym Madrytu, a woda z bijącego w jego kaplicy źródła godzi zwaśnionych przyjaciół i kochanków.
Lecz las poza tem wzgórzem, do którego odbywają się częste pielgrzymki, jest pusty, dziki i gęsty, rzadko kiedy depce po nim stopa ludzka, żadna droga przezeń nie przechodzi, prócz wąskich, mało używanych ścieżek.
Głęboko w gąszczu lasu, może o jakie dziesięć mil od Madrytu, leży na uboczu w szerokiej wklęsłej dolinie, samotna niska lepianka. Dziwnego doznaje się wrażenia, kiedy stojąc na gęsto zarosłem wzgórzu, spojrzy się nagle w wielką dolinę, zajętą przez podłużne, błyszczące jezioro i spostrzeże głęboko między drzewami płaski, trzcinowy dach ludzkiego mieszkania. — Każdy zadaje sobie pytanie, skąd