Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/596

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gały się bez szmeru po gładkiej wód powierzchni; bukiety kwiatów jak najozdobniejsze, przewiązane różnobarwnemi wstążkami, z wierszami, latały i stąd i zowąd, i wkrótce można było spostrzec, że ci, którzy się chcieli zaczepić lub spotkać, tej nocy znaleźli sposób najdogodniejszego przeprowadzenia swoich planów.
Z brzegów wylatywały w powietrze jasno przyświecające rakiety, i w niepojętej wysokości rozsiewały deszcz kulistych światełek; potem znowu wylało się z krzaków na gondole i jezioro światło w kształcie rosy, co chwila swe barwy zmieniające; huk armat zapowiedział początek wodnego fajerwerku, którego ogniste kaczki, młynki, nurki niezmiernie bawiły całe towarzystwo.
Zdawało się, że nawet królowa wielce uradowana tą przemianą i calem corso, i śmiała się serdecznie, gdy olbrzymi kontr-admirał Topete, któremu rzuciła bukiet z koszyka umieszczonego w jej gondoli, chwytając go zgrabnie ledwie z łodzi nie wypadł.
Królowa, z powodu gondoliera, rozmawiała z Primem po francusku, który bardzo musiał uważać, aby nie stracić żadnego z prędko wymawianych wyrazów.
— Zdaje mi się, że niedawno widziałem marszałka samego w gondoli, tam w cieniu zarośli! odezwał się Prim.
— Marszałek zapewne nie znalazł żadnej donny, którąby uznał za godną zaproszenia, — no, nic to złego, marszałek coraz to starszy, obojętniejszy — kto wie, jak prędko i nas to spotka!
— Królowej nigdy nie może to spotkać co właśnie Najjaśniejsza Pani raczyłaś powiedzieć o marszałku! Królowa pozostaje zawsze młodą i gorącego serca!
Izabella uśmiechnęła się — wiedziała bardzo dobrze, iż Prim ją kochał.
— Już mi to raz przyszło na myśl, panie hrabio, że w panu muszą mieszkać dwie dusze — jedna łagodna, ry-