Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/591

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiadali, że owe spojrzenia, owe płomienie zapewne już całkiem wygasnąć musiały, królowo!
— W Santa-Madre! Chcecież mi wyrzucać to, co uczyniła moja gorąca miłość Franciszku? — a więc nie wiecie, co cierpi kobieta, kiedy się widzi zdradzoną w swojej miłości!
— I sądziliście, że powinienem być ojcem nieprawych dzieci, kiedy z raną dla was odniesioną i jeszcze krwią buchającą, widziałem was przystępującą do ołtarza?
— W dniu, o którym mówicie, zostałam zgubioną; jest on grobem, w który mnie los wtrącił! — jęknęła Izabella drobnemi rękami twarz zasłaniając.
— A kto temu winien? zimno i wstrzemięźliwie zapytał marszałek.
— Moja matka i ojcowie!
— Franciszek Serrano był daleko! Gdybyście byli go przywołali a dowiedli mu, że go kochacie, jak to wasze usta pięknemi słowy głoszą — byłby coś lepszego dla was uczynił niż oni!
— Byłam dzieckiem, Franciszku! wszyscy napastowali mnie, wszyscy radzili, abym uległa, nawet Narvaez, nawet Olozaga, których zawsze chętnie słuchałam... stało się — i już się to nigdy nie odmieni!
— A zatem naucz się królowo los własny znosić poważnym, lodowatym głosem rzekł marszałek, tak, że go wzruszona Izabella w głębi duszy uczuła.
Zdziwiona, spojrzała na Franciszka, który tak do niej przemawiał. Czyż podobna, aby mógł tak mówić, teraz, kiedy z przepełnionem sercem zbliżyła się ku niemu?...
Przeraziła się przeszłością — widziała się samą, przez wszystkich opuszczoną!
Franciszek Serrano zapewne podzielał to uczucie. — Poprzysięgłem wam wierność — jestem zawsze