Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/564

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I rzeczywiście udało mu się wyrwać z objęć nieprzyjaciela, którego nadaremnie pragnął poznać i znikł w ciemnościach jaskini.
Nagle jeden z tych dwóch ludzi szybko i zręcznie wydostał się przez otwór na zewnątrz jaskini... byłże to upiór czy też obrońca malej Marji?
Z powodu nocnej burzy nie można go było poznać — ale w każdym razie był to obrońca, bo z wielkim pośpiechem, truchlejąc z trwogi starał się sprowadzić pomoc. — Pomimo rzęsiście padającego deszczu i ogłuszających grzmotów, siadł on na swojego konia, uwiązanego w lesie i pośpieszył do pobliskiej karczmy, gdzie pewny był, że znajdzie pomoc.
Koń wspinał się przestraszony błyskawicami, przebijającemi ciemność — ale jeździec mocno ujął cugle, spiął go ostrogami i popędził ku wzgórzom leżącym między zwaliskami Teba a Madrytem. Pochylony na kark konia, pędził pełen trwogi ku owej okolicy, w której spodziewał się pomocy, aby ująć pozostawionego przy dziecku, pragnąc zapewne, aby to morderstwo było ostatnie.
Nakoniec nadzwyczaj jasna błyskawica oświetla całą widownię, a zatem i pędzącego jeźdźca — to Józef — nie ma wątpliwości! — śpiczasty hiszpański kapelusz — czarny półpłaszczyk — blada twarz z czerwoną brodą — to on!
Prawie lotem dobiega do pobliskiego przedmieścia — kaszląc wchodzi do gospody familiarów — i szybko drzwi wysadziwszy, przywołuje prawie bez głosu obrzydliwych paczy inkwizycji — „Upiór“ — powiada — „chodźcie za mną — znajdziemy go w jego jaskini — nad ofiarą...“
Dziki okrzyk zadowolenia odpowiedział na te przerywane słowa Józefa. Za schwytanie upiora wyznaczono wysoką nagrodę; siepacze łatwo ją teraz otrzymać mogli.
Z wrzaskiem i wyciem rzucili się do swoich koni