Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/552

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nie wymawiaj tego nazwiska twemi ustami, łajdaku! przerwał gwałtownie Azzo cofającemu się z przezornością Józefowi.
— No, no! nie mamy potrzeby się gniewać, jakkolwiek nie jesteśmy wielkimi przyjaciółmi, odezwał się szyderczo Józef, kładąc rękę na pistolecie utkwionym za czarnym pasem. Mam do ciebie polecenie od kobiety, która przepada za tobą; jest ci czego pozazdrościć!
— Mów krótko jaki masz do mnie interes! odparł Azzo stanowczym, rozkazującym tonem.
— A więc dobrze, gdyż pono obydwaj nie mamy wiele czasu do stracenia. Piękna Aja chce się z tobą zobaczyć i pomówić. Nie ociągaj się i bądź punktualnym! Cóż powiesz o jej boskiem ciele? O ile mi się zdaje, ona pragnie, żebyś choć raz przestąpił progi jej sypialni. Spodziewam się, że jej żądaniu stanie się zadość, co? Gdybym był na twojem miejscu, to na wszystkie świętości! nie raz, ale codziennie mnieby tam widziano!
— Gdzież mogę znaleźć ową Aję? zapytał pewnym głosem Azzo.
— Aha! i twoja krew nic z lodu! Znajdziesz ją tęskniącą ku tobie za trzy dni w murach klasztoru Aranjuez.
— Aranjuez? Tam ma być Aja?
— Zapewne tylko dla tego, żeby jej nikt nie przeszkadzał przy tak długo oczekiwanem spotkaniu ze wszystkiemi jego następstwami, szyderczo mówił Józef. A więc nie zapominaj cyganie, za trzy dni przy klasztorze, w cieniu starych drzew, przy krańcu na wpół rozwalonego, czerwonego muru. Przyjemnej zabawy! Muszę się śpieszyć, gdyż mam do załatwienia jeszcze dzisiejszej nocy pilną sprawę!
Wiemy, że Józef w szynku na Prado Bermudez miał się zejść z familiarami.
— Pokłoń się odemnie pięknej Aji, i nie zapominaj o mnie, gdy będziesz na jej boskiem łonie spoczywał. To