Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/551

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czynkę, dziki syn puszczy spiesznie się stamtąd oddalił jakby mjiał powód obawy!
— Nagle zdawało mu się, że słyszy, jak ktoś za nim spiesznie podąża. Obejrzał się, chcąc się przekonać,,ktoby też taki miał tuż za nim kroczyć? Czyżby go ścigał? czy tylko przypadkowo w jedną z nim stronę podążał?
Niepewność Azza była podniesiona do najwyższego stopnia. Już się zamierzał odwrócić i ze sztyletem w ręku uderzyć na nieznajomego, który w istocie zdawał się go ścigać — gdy przy blasku księżyca rozpoznał wyraźnie śpiczasty kapelusz, pópłaszczyk i kształty postaci, którą ze wstrętem, sobie przypomniał. Ten człowiek był nie kto inny jak śmiertelny wróg Henryki, Józef, — ów Józef, któremu Azzo niegdyś dał poczuć siłę swej pięści na brzegach Manzanaresu, a którego następnie widział w towarzystwie Aj i jeżdżącego spacerem po placu Puerta del Sol.
W tym momencie obca ręka dotknęła lekko jego ramienia.
Azzo obrócił się. Nie omyliło go oko: Józef stał przed nim z szyderczym uśmiechem, wyglądał przerażająco. Twarz jego wychudła i zeszpecona występnemi żądzami, była w tej chwili obrazem gwałtownych zwierzęcych namiętności. Oczy nabiegłe, krwią wystąpiły z jam czaszki, a muskuły twarzy konwulsyjnie drgały; czerwona broda była rozczochrana i w równym nieporządku jak włosy i kryza.
Azzo wahał się, jak ma postąpić ze stojącym przed sobą śmiertelnym nieprzyjacielem Henryki.
— Ho, ho! przyjacielu cyganie! mówił półgłosem Józef, ciągnąc do ciemnego zaułku ulicy Toledo opierającego mu się Azza: zaledwiem cię poznał, a przecież mam do ciebie polecenie i napróżno szukałem cię w twoim pałacu. Zapewne zabrakło już durów? To wcale mię nie dziwi miłość: taka jak twoja do tej...