Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/546

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Henryka i jednooka, pędzone śmiertelnym strachem, korzystając z chwili rzuciły się spiesznie w ulicę Aranjuez, zewsząd będąc otoczone czarną nocą. Izabella przerażona i oślepiona błyskawicą zamknęła mimo woli oczy, a gdy je otworzyła po chwili, nie dojrzała nigdzie znienawidzonej Henryki. Chciała się puścić za nią w pogoń i już przebiegła schody — wtem nagle uczuła, że jej mała, obuta w jedwabny trzewiczek noga, zaplątała się o jakiś przedmiot leżący na stopniach. Chciała się powstrzymać — jej ręce chwytały powietrze — ojciec Fulgenty nie mógł tak prędko nadlecieć...
Izabella krzyknęła, upadła gwałtownie i ciężko ze schodów na ziemię, otoczona zewsząd nieprzeniknioną ciemnością.
Straszliwy uśmiech zaigrał na obliczu ojca.
Przedmiotem, o który się królowa tak nieszczęśliwie potknęła, był habit, który pobożny ojciec rzucił tam przed kilku sekundami, zapewne dla tego, żeby mu nie przeszkadzał podążać za królową!
Schylił się potem z największą troskliwością ku leżącej i boleśnie jęczącej Izabelli, ażeby jej dopomóc wstać i odprowadzić do powozu — wszak nikogo prócz niego nie było przy królowej. Pioruny i nawałnica, które w tej chwili wyły z podwójną siłą, zdawały się ze zgrozą przypatrywać zbrodni, która w tej chwili przez nikogo niedostrzeżona, spełniała się na ulicy Aranjuez.
— Uciekła! były pierwsze słowa królowej, która wspierając się na ramieniu Fulgentego z trudnością doszła do powozu i z przestrachem pomyślała o wszystkiemu co jej zaledwie przed godziną przepowiedziała zakonnica Patrocinia!