Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/544

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żów używały bardzo często damy honorowe do wycieczek. Otulonemu płaszczem woźnicy ani przez głowę nie przeszło, że to królowa wsiadła do powozu.
— Na ulicę Aranjusz! rozkazał ojciec i wskoczył do powozu.
Ogniste konie stajni królewskiej szybko poniosły lekki powóz przez dziedziniec zamkowy, przez ulice Prado i Kolizeum.
Zbliżała się groźna burza. Czarne chmury tak dalece zakryły niebiosa, że stangret z trudnością mógł pilnować się środka drogi wysadzonej kasztanowemi drzewami. Błyskawice tylko od czasu do czasu oświecały krajobraz.
Fulgenty korzystając z nagłego światła błyskawic, rozglądał się również po drodze, ażeby w danym razie zawczasu wstrzymać powóz. Nakoniec zapytawszy Izabelli o pozwolenie, dał znak woźnicy, że już znadują się u celu. Królowa i jej towarzysz mieli jeszcze paręset kroków do furtki w murze, ale woleli dojść do niej pieszo, ażeby się tam zjawić niespodzianie. Pierwsze krople deszczu zaczęły spadać gwałtownie na wierzchołki drzew kasztanowych, które w małych odstępach stały wzdłuż drogi. Izabelli wszakże nie wstrzymałby ani czas jeszcze bardziej przerażający, ani nawet samotniejsza w pośród takiej nocy, najeżona niebezpieczeństwami droga.
W tej chwili jeszcze bardziej się ściemniło, błyskawice i pioruny rozpoczęły taką straszliwą gonitwę, że zdawało się, że niebo chce przeszkodzić zamiarom tych dwojga, tak różnemi uczuciami pędzonych ludzi i przywieść im przed oczy jak były marne i znikome ich dążenia.
Zrozumiałaź to ostrzeżenie pędzona palącemi namiętnościami i zazdrością Izabella? Albo zrozumiałże je obłudny jezuita, który z okropnym zamiarem tuż za królową kroczył?
W chwili kiedy oboje doszli do muru i zbliżyli się do