Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/492

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dośne łzy wylewając wołała idąca za swoim wybawcą Dolores.
Podczas gdy Baldemore zgromadzał ustawione w klasztornym ogrodzie posterunki Latającej Pętlicy, don Ramiro i pozostały przy nim towarzysz otwierali drzwi do innych pokoików korytarza — mnisi prędko i zręcznie z nich pouciekali, — a z tych wygodnych kryjówek wychodziły naprzeciw swoich wybawców załamując ręce, tylko same młode, ładne, do połowy porozbierane dziewice — na ich twarzach malował się przestrach, z rozpaczą więc wołając o pomoc rzuciły się do kolan don Ramiro, i błagały, aby je wydobył ze strasznego więzienia, w którem chciano je zhańbić, a następnie zmusić do przyjęcia zakonnej zasłony.
Widok tej niedoli obudził w zamaskowanym wielkim mistrzu jeszcze większą nienawiść ku Santa Madre i inkwizycji — podniósł nieszczęśliwe, w marach tych umieszczone istoty, i przyrzekł uwolnić je tej jeszcze godziny.
Należało jeszcze otworzyć ostatni pokój. Don Ramiro uczynił to. Pożądliwy, chęcią użycia powodowany Mateusz, ów opasły spowiednik królowej matki, męczył jakąś młodą kobietę i przymuszał do miłości — przy wzburzeniu zmysłów nie słyszał hałasu na korytarzu — a teraz ujrzał przed sobą nagle, wśród bladego światła, rozwidniającego pokój, jakiegoś zamaskowanego dona, który mu przeszkodził w spełnieniu najpożądańszych życzeń — zerwał się pełen największej wściekłości — i byłby w stanie obcego przychodnia oddać w tej chwili katowi Mutarze.
— Kto jesteś, zuchwały przybylcze, który twarz swoją zakrywasz? jakim sposobem dostałeś się do tego domu do tego pokoju? zawołał drżąc z gniewu.
— Jakim sposobem tu się dostałem, niech to będzie zagadką dla ciebie, ojcze Mateuszu; ale dla czego tu przybyłem, to niech cię obchodzi!
— Ten głos — do kogo należy ten głos? — mruknął