Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/486

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nie żyją — leżą bez duszy w gondoli, w której popłynęli byli na wyspę! — mówił Józef.
— Nie żyją? — zawołali zdumieni i oburzeni Mateusz i Merino. — Co mówisz? familjarowie nie żyją?
— Gdy fale przyniosły gondolę do brzegu, znalazłem obu nieżywych w niej leżących, czcigodni ojcowie!
— Czy nie dostrzegłeś na nich jakiego znaku gwałtu? — zapytał zawsze jednakowo spokojny siwy Antoni.
— Na szyjach ich zdało mi się, że widziałem krwią zaszłe czerwone znaki od stryczka! — odpowiedział Józef.
— Latająca Pętlica! poszepnęli Mateusz i Merino — Antoni zaś zrobił minę przekonywującą, że się od razu domyślił wpływu tego tajemnego towarzystwa.
— Dwaj familiarowie pozostawili mnie na brzegu na straży i dla pomocy w przyprowadzeniu tutaj obu kobiet; sami zginęli, chata na wyspie próżna, a Henryka uciekła!
Pomiędzy siedzącymi przy stole ojcami dał się słyszeć szmer niezadowolenia, a szczególniej Mateusza brak pięknej kobiety niezmiernie gniewał.
— I nie trafiłeś na żaden ślad? — spytał znowu.
— Do tej chwili nie, ale nietrudno będzie wynaleźć ją! Henryka, która ulegnie śmierci, skoro dla przyznania się stanie na torturach jest dziedziczką majątku Delmonte; skoro więc osądzona zostanie, konfiskata tej bogatej posiadłości przyniesie wielką korzyść świętemu trybunałowi! — mówił Józef.
— Jutro wieczorem bądź w sali sądowej, nowicjuszu Józefie; damy ci zlecenie i pełnomocnictwo do pochwycenia i dostawienia zbiegłej! — rzekł siwy Antoni.
Tony organu podczas tej rozmowy ucichły; gdy się skończyła, a Józef oddawszy ukłon wyszedł, znowu po sali rozległy się brzmienia, a posługujący bez przerwy podawali wino.
Ojciec Mateusz zbliżył się do rozdrażnionego Meriny