Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/475

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jego okrywał mocno na czoło naciśnięty kapelusz, tak, iż twarzy jego trudno było poznać; gdy jednak wszedł do izby pełnej stęchlizny i przeszywającym wzrokiem spojrzał po obecnych, widziano, że jeszcze nie był stary, ale chudy i blady i że miał czerwoną brodę. Zdjął kapelusz i zbliżył się do końca długiego stołu, przy którym siedzieli dwaj ludzie, którym właśnie Chapa podawała wino. Teraz można było spostrzec jego rozrzutny dziki włos i kresę, która pod okiem przechodząc przez policzek i nos, nadawała jego bladej, pełnej namiętności twarzy, jeszcze bardziej przerażający wyraz.
W tym przychodniu czytelnik zapewne poznał już Józefa Serranę, który przed trzema prawie laty wyniósł tę ranę w walce z lokajem Franciszka, kiedy czołgając się przez powóz, bratu swojemu morderczy sztylet chciał podobnież wbić w plecy jak stangretowi, i z trudnością tylko uszedł śmierci, bo łotry których najął do napadu, bynajmniej się o niego nie troszcząc, pozostawili go pływającego we krwi. Twarda natura wytrzymała jednak to zranienie, bo oprócz kresy, nie spadły na niego żadne niekorzystne skutki.
Obaj ludzie zbliżyli się ku niemu, gdy szukając obok nich przechodził, i powitali go — znakiem familjarów — to jest krzyżując obie ręce na piersiach i tak się kłaniając, iż pierwszy z nich dotknął czoła Józefa.
Potem wszyscy trzej przystąpili do stołu, a Chapa przyniosła jeszcze trzecią czarę wina.
Podczas gdy poprzedni opowiadający ciekawym gościom ciągle opowiadał o popełnionem okropnem morderstwie i skończył powtórzeniem zapewnienia, że trafiono nakonec na ślad upiora, jeden z famjljarów dla zupełnego zapewnienia się, że rudobrody jest trzecim do dzisiejszego przedsięwzięcia, odpiął kaftan, tak, że ukazał srebrną blachę z przewróconym obrazem Chrystusa. Na piersi Chry-