Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/474

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

giej rozmowy dwóch ludzi siedzących przy najbliższym stole.
— To się stało dzisiaj wieczorem, przed godziną, — mówi opowiadający: — dziecię kramarza z rogu placu Perdo i ulicy Toledo, śliczna zaledwie dziesięcio-letnia dziewczynka, padła ofiarą straszydła! Już od kilku dni uważano że jakiś człowiek owinięty w czarny półpłaszczyk tam się włóczy, ale nikt nie domyślał się, że ten blady łotr to upiór, który znowu zażądał od Madrytu swojej okrutnej ofiary!
— Mówią, że to tylko półczłowiek, jakaś mieszanina człowieka i zwierzęcia! — wtrącił drugi.
— To człowiek taki jak my; pragnienie krwi, albo jakaś obrzydła żądza, której nikt z nas wytłómaczyć nie potrafi, skłania go do wynajdowania sobie małych, ładnych dziewczątek. Skoro znajdzie takie dziecię, to włóczy się niespokojny, aż znajdzie sposobność schwytać je niespodzianie, i jak dzikie zwierzę wysysa gorącą krew z niewinnego dziewczęcia.
— I nigdzie go schwytać nie można, bo umie chyba zrobić się niewidzialnym!
— Słyszałem na placu Pedro, że dzisiaj Alguazile mieli trafić na jego ślad! — mniemał opowiadający, blisko którego usiedli teraz obaj świeżo przybyli.
Zdjąwszy kapelusze rzucili okiem po całem zgromadzeniu, szukając czy ten, którego tu spotkać mieli, jest już obecny.
— Przynieś nam wina, zachwycająca dziewico! (Chapa), — zawołał jeden z nich na córkę gospodarza.
— Dostaniecie signor, doskonałego napoju! — z uśmiechem odpowiedziało dziewczę i pośpieszyło do szynkowej izby.
W tej chwili otworzyły się niskie drzwi, prowadzące z ulicy do zadymionego wnętrza, na progu ukazał się bystroki czarnym półpłaszczykiem otulony człowiek. Głowę