Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/438

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Marjo! — z przerwami wołała donośnym głosem: Marjo moja, gdzie jesteś? Kto mi cię zabrał?
Wszelkie poszukiwania i wołania były nadaremne; przejrzano każdą stopę nieprzyjemnego podwórza, a Nepardowa szukała dziecka to za pokrwawionemi deskami, to za wozami i blokami, słowem wszędzie, w mniemaniu, że się przed Bermudezem ukryło, bo wiedziała, iż mimo swych ledwie trzech lat wieku, dziecię dobrze już rozumiało, skąd może mu grozić niebezpieczeństwo.
Gdy jednooka dostała się do ogrodzenia i do bramy wiodącej do Prado Bermudez, a otwartej, wpadła w nieograniczoną wściekłość, drżała na całem ciele i w tej chwili byłaby zdolna zabić siwego Bermudeza, który jej porwał dziecię.
Pochwyciła latarnię, którą dotychczas ostrożnie szukając ponad ziemią trzymała, i cisnęła ją ku stopniom wiodącym do domu kata, który niegdyś był domem jej ojca. Szkło zabrzęczało ponuro, a ciemna noc pokryła jednooką i całe podwórze.
— Przekleństwo na ciebie, ty uprawniony morderco! — przekleństwo na twój dom, na twoją żonę i dziecię! Dlaczego porwałeś biednej jednookiej ostatnie co posiadała? Niepokoiło cię, że twoja rodzona siostra miała się czem cieszyć, że miała dziecię, do którego od młodości tęskniła! Przekleństwo na ciebie, że z radością i namysłem porwałeś mi moją Marję, która przez swą miłość byłaby mnie pojednała znowu z ludźmi! Bo ciebie, wyrzutku, ludzie na wieki z pomiędzy swojego społeczeństwa wytrącili, bo tobą pogardzają i jeszcze bardziej pogardzać będą, skoro się wszyscy dowiedzą, że jesteś moim bratem! Ty się mnie wstydzisz, ty siwy, znienawidzony morderco ludzi, ale ciebie wstydzi się cała ludzkość!
Stara Marja Nepardowa szukała ciągle, a gdy wyszła za bramę idąc ponad brzegiem rzeki i przez Prado Bermu-