Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/433

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szyła z nią do małej łodzi, której ciągle używała, pragnąc przeprawić się na drugi brzeg, co działo się tylko pod osłoną nocy; ostrożnie i przezornie, czegoby się nikt po fabrykantce aniołów nie spodziewał, złożyła modrooką Marję w łodzi, po cichu i powoli wiosłowała, aby się nie obudził mały anioł, którego tym razem nie wiodła na śmierć, lecz którego pragnęła ocalić...
Bez szmeru dotykało wody wiosło starej jednookiej, która okiem swojem usiłowała przejrzeć zwykle bezludny brzeg, aby się przekonać, czy nikt na nią nie patrzy. Noc była tak burzliwa i ciemna, iż z trudnością zaledwie uniknąć zdołała kierunku ku Prado Bermudez i na lądzie nic dostrzec nie mogła.
Na dalekich wieżach kościelnych wybiła godzina dziesiąta wieczorna.
Wtem nagle spostrzegła stara Nepardowa, że wzburzone fale rzeki popędziły ją w stronę brzegu, na którym leżało oparkanione podwórze starego Bermudeza.
Jednooka zadrżała, bo w niewielkiej odległości dostrzegła niski budynek, w którym kat przyłożył do jej oczu rozpalone żelazo. Walczyła przeciw falom, z całej siły robiła wiosłem, to przeciw prącej wodzie, to aby odbić od nienawistnego miejsca na brzegu, które wzbudzało w niej straszliwe wspomnienia.
Ale burza w tem miejscu rzeki, gdzie nic jej nie przeszkadzało, srożyła się coraz bardziej, a lodowaty deszcz nietylko smagał członki stojącej w łodzi jednookiej, lecz także przeciskał się przez okrycie ochraniające małą Marję.
Wtem niespodzianie złamało się wiosło, jak słomka, w ręku starej Nepardowej pozostał tylko kawał kija, a fale całkiem zawładnęły łodzią i popędziły ją przemocą ku brzegowi.
Mała Marja krzyknęła głośno, zbliżyły się czyjeś kroki z podwórza starego Bermudeza ku miejscu brzegu, na