Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/430

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się znowu na powierzchnię wody, przed którą stał dreszczem przejęty Józef.
Słyszał on gardłowy głos tonącej kobiety, do której rwała się jego dusza; mimo ciemności widział blade ramiona Henryki niknące w falach, i drżący odwrócił się, bo nie chciał skoczyć na jej ratunek, bo pewny był, że i sam utonie.
Henryka, gdy się zanurzyła, czuła, że ją zmysły opuszczają.
Ale walka ze śmiercią, czy też instynkt zachowawczy sprawiły, że gdy ostatni raz na powierzchnię wody wypłynęła, ruchem rąk broniła się przeciw nowemu zatonięciu! Wypiła już tyle wody, a suknie tak nią przesiąkły, że wszelkie siły wytężała w śmiertelnej trwodze, aby się nie pogrążyć znowu. Ale nawet i tu w nurtach rzeki, myśl o śmierci była dla niej dobrodziejstwem w porównaniu z doznaną obawą dostania się w ręce straszliwego brata jej Franciszka, bo los jej wtedy byłby daleko smutniejszy!
Wtem, gdy dopłynęła do środka Manzanaresu, uczuła, że pęd wody porywa ją i unosi, i że teraz łatwiej na powierzchni utrzymać się może — ale też wielki był czas po temu, bo jeszcze kilka minut, a byłaby postradała resztę sił, jakich jej śmiertelna trwoga użyczyła... ale czy dosięgnie brzegu, czy mimo prądu wkrótce nie uronię? Ciemność nocy nie dozwalała jej rozpoznać stałego lądu! Fale unoszą ją bez ratunku.
Wtem siły ją opuszczają, zdrętwiałe ręce opadają w wodę, z porannym brzaskiem zbliża się jej ostatnia godzina...
— Marjo, dopomóż! — jęczą jej blade usta, coraz bardziej zbliżające się do nadpływającej fali — jeszcze chwila, a Henryka utonie.
Wtem nagle siła prądu wyrzuca ją na ląd, biedną, udręczoną, której życie dotychczas tylko przez krótki czas szczę-