Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/427

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sercu dozwalać przewagi, takie jest wyborne twierdzenie mojej dostojnej matki! Oddaję panu chłopca, który według życzenia pańskiego nazywa się Ramiro — żegnam i jego i pana; w pańskie ręce poruczam jego losy i wiem, że je dobrze poruczam. Złożyć moje losy w ręce pańskie, nie było nam wolno; miejmyż w tem pociechę, iż wyznaję panu, że najwyższe życzenia nasze zawsze się nie spełniają — może dlatego, abyśmy nie zapomiinali, że jesteśmy ludźmi! — Bądź zdrów na wieki, Don Olozago!
Szlachcic, który jako wielki mistrz tajnego towarzystwa przybrał imię Ramiro, zerwał maskę ze swej twarzy. Tak jest, to Olozaga, żegnający się po raz ostatni z piękną Eugenją de Montijo!
Don Salustjan Olozaga nawet najwierniejszym przyjaciołom swoim nie mówił nigdy o tajemnicach przeszłości, bo może wstydził się, że jego, pożądanego ulubieńca kobiet, przyjemnego dworaka, opuściła wybranka serca, po zupełnem do niego należeniu, aby żyć mogła według życzeń ambitnej matki.
Olozaga przycisnął rozpalone usta do szczupłej rączki pięknej Eugenji de Montijo — ona pozostawiła mu bukiet granatów, który miała przy sobie podczas tego ostatniego widzenia się, — potem z pełnym miłości wyrazem skinęła na ośmioletniego chłopca, który stał u wejścia do zapadłego mieszkania starego Frazki.
— Don Olozago, racz przyjąć twojego syna! — szepnęła wzruszona, i rękę ładnego, niebieskookiego chłopczyka włożyła w ręce szlachcica. Oto ojciec twój, Ramiro, o którym ci tak często opowiadałam; bądź dla niego dobry i posłuszny — i bywaj zdrów!
Chłopak spojrzał wielkiemi oczyma na Olozagę.
— Ty więc jesteś moim ojcem? — zawołał radośnie. — Dzięki Najświętszej Pannie, że jesteś szlachcicem, bo uczyć mnie będziesz fechtunku, strzelania i myśliwstwa!