Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/420

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Kiedy nakoniec po upływie kilku tygodni odniesiono Frazkę do domu, skaleczał on na wieki, odebrano mu zdrowie, lecz zastał żonę w domu.
Oboje nieszczęśliwi małżonkowie, jakkolwiek rozmaicie, ale równie srogo umęczeni, mieli przed sobą zatrute życie; chorzy na ciele i duszy spoglądali w niezmierną noc bez słonecznego promienia, bez dzieci, bez żadnej przyjemności. Joanna objęła go za szyję, klęczała przy jego łożu boleści, była niewinną całego tego nieszczęścia i niedoli, a jej piękne oblicze, które się podobało najszkaradniejszemu ze wszystkich zalotników, w ciągu kilku miesięcy przekwitło i sczerniało! Gdyby teraz mógł widzieć piękną Joannę, byłby odskoczył od niej przestraszony. Przyćmione jej oczy straciły blask; jako ofiara miłości siedziała przy łożu biednego Frazki.
Wyzdrowiał, chociaż jedną nogą już stał w grobie! Silna natura dozwoliła się zagoić licznym ranom i sprawiła, że mógł stać i chodzić; ale porwane ścięgna w rękach czyniły je prawie bezwładnemi, piersi zaś miał tak słabe, że przez całe życie nie był już zdolnym do żadnej pracy.
Hrabina de Teba prawie przed dwudziestu laty pokazała mu i darowała ową jeszcze dobrze utrzymaną część zwalisk, aby tam wraz z Joanną miał schronienie. Nie mogła mu wtedy innego udzielić wsparcia, bo po śmierci męża cały swój skromny dochód na wychowanie jedynej córki Eugenji obracać musiała.
Pokrzywiony, biedny Frazco chętnie osiadł w zwaliskach Teby, do których zaraz wrócimy, i był hrabinie równie wdzięczny jak troskliwy o wzrastającą Eugenję, która częstokroć odwiedzała starzejącą się parę, dla zwiedzenia miejsc, w których zamieszkiwali jej przodkowie.
W towarzystwie pani de Monrtjo (tak hrabinę de Teba prawie wszędzie nazywano), tudzież jej zachwycająco rozkwitającej córki, znalazł wkrótce znakomicie wy-