Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/416

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

swoją żoną. Odosobnieni od świata, żyli już prawie od lat dwudziestu w tej części zwalisk, w której nikt nie mógł się domyślać istnienia ludzkiej duszy.
Stary Frazco służył długi czas u jednego z potomków hr. de Teba, do którego niegdyś to zamczysko należało.
Przed laty prawie dwudziestu, naówczas młody, pełen życia Hiszpan, zaślubił piękną Joannę, ciemnooką Andaluzkę, na widok której mężczyźni stawali zachwyceni, gdy przechodziła przez ulicę sama albo z Frazką. Powiewała tylko jak wonny zefirek, a małemi nóżkami zaledwie dotykała ziemi.
Lecz nieszczęście chciało, aby raz ekwipaż straszliwego króla przejeżdżał obok pięknej Juanny; spojrzała ognistem okiem, i wzrok jej spotkał się z pożądliwym wzrokiem króla, który się jej chciwie przypatrywał.
We dwa dni później Frazco nie znalazł żony w domu!
Rozpacz, gniew, chęć zemsty, zawrzały w gorąco-krwistym młodym Hiszpanie, gdy postrzegł, że mu jego najukochańszą haniebnie porwano.
Sąsiedzi powiedzieli mu, że piękną Joannę zaprowadzono do Santa Mądre, aby tam uczyniła zadość woli króla, który zwrócił na nią uwagę.
— A więc muszę odebrać moją ślubną żonę! — zgrzytając zębami zawołał oburzony Frazco; — muszę ją gwałtem wyrwać z objęć królewskich albo z pałacu przy ulicy Foburgo, na hańbę i wstyd niegodziwych lubieżników!
Ludzie ostrzegali gorąco-krwistego małżonka, któremu jako dotkniętemu w tem co miał najdroższego, wszystka krew do serca zbiegła.
Frazco pośpieszył do zamku, i domagał się, aby go stawiono przed królem Ferdynandem!
Adjutanci wypchnęli go za drzwi, straże zagroziły mu bagnetami!
— Pragnę odebrać moją żonę! — wołał zrozpaczony