Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

o moje pożegnanie, wiem ja o tem dobrze! Tam zaś są dwie dusze wielce mi przychylne!
Franciszek wskoczył na koń — Domingo, obficie zaopatrzony przez Don Miguela we wszystkie potrzeby podróżne upoważniony do pamiętania o wszystkiem, jechał za nim na również dzielnym koniu. Wyjechali za bramę okalającego muru — wtedy w Wysokiem arkadowem oknie ukazał się stary ojciec, aby raz jeszcze ujrzeć na wieki — może oddalającego się syna.
Poranne słońce właśnie rozpostarło swoje złote promienie po parku i okolicy, kiedy obaj jeźdźcy zbliżyli się do małych, ubogich chatek robotników, którzy wraz z pasterzami opuszczali już swoje siedziby i wychodzili w pole.
Z głośno bijącem sercem pośpieszył Franciszek do chatki Henryki — drzwi jej były otwarte; struchlał przerażony, nie wiedząc co zaszło.
Wszedł do niskiej izdebki — była pusta — łóżko dziecka także puste! suknie, krzesła i inne rzeczy leżały porozrzucane na ziemi — i żadnego śladu, żadnej wiadomości, co się stało z Henryką i jej dziecięciem!
Straszna chwila trwogi i niepewności! Franciszek wypadł na dwór — zwołał wszystkich mieszkańców chatek — bo za wszelką cenę musiał powziąć jakąś wiadomość! Domingo nadaremnie starał się uspokoić zrozpaczonego.
Nikt nie mógł go objaśnić!
Nakoniec spotkał przy zamku jedną pasterkę, która o świcie miała widzieć Henrykę, trzymającą na ręku swoje dziecię.
— Widziałem, że szła biegnąc z parku i śpieszyła ku lasowi należącemu do Bedoi! — rzekła pasterka.
Franciszek i Domingo bez zwłoki popuścili koniom wodze, udając się we wskazanym kierunku a tędy także szła droga do Madrytu.