Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/392

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wo i twarde poduszki — powoli szukające palce wciskały się się coraz dalej... śpiący mnich poruszył się — Józef skurczył się, ale ręką ani drgnął! Gdyby odźwierny leżąc był pochwycił ledwie oddychającego Józefa — kto wie czyby tego śmiercią nie przypłacił...
Lecz hrabiowskiemu bratu Franciszka szczęście sprzyjało we wszystkich jego zamiarach.
Braciszek odźwierny zaraz potem zasnął snem mocnym i spokojnym.
Palce Józefa ostrożnie posunęły się naprzód — nagle zadrżał radośnie — dotknął zimnego żelaza upragnionego klucza!
Chodziło teraz o to, jak wciągnąć klucz z pod poduszek mocno do drzewa przylegających? Potrzeba było na to przezorności, wytrwałości i zręczności Józefa, aby wykonać to arcydzieło biegłości w palcach. Powoli ujął ręką za ucho klucza i przyciągał go ku sobie.
Czas naglił — jeżeli Franciszek i Prim już z podziemi powrócił i on się z nimi spotka w klasztornym ogrodzie. Ale i na ten przypadek Józef był należycie przygotowany: nie mogli oni już uprowadzić Henryki, bo z pułapki wymknąć się nie mieli którędy!
Nakoniec ręka z kluczem zbliżyła się ku końcowi poduszki i w tejże chwili trzymał go w garści tryumfujący Józef. Powoli posunął się ku drzwiom, które był uchylił, wyskoczył na korytarz, ale pierwej bez łoskotu zamknął drzwi za sobą, tak aby chłodny wiatr nie obudził mnicha: wreszcie podsłuchując pośpieszył ku wyjściu, a stamtąd do ogrodu. Ciemności i szum burzy tłumiły jego szybkie kroki: pomiędzy krzakami zbliżył się do miejsca muru, z którego usunął sznurowana drabinę, i przyglądając się wszystkiemu swojem błyszczącem okiem, stanął ostrożnie na czatach.
Gdy Franciszek opuścił Henrykę, aby przywołać Prima i przynieść płaszcz, ona, trwożona i drżąca stała cze-