Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/390

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rzucił w ich środek, że i w biały dzień nawet trudnoby ją było tam dostrzedz, a tem trudniej wśród ciemnej burzowej nocy.
Potem ciągle ostrożnie nasłuchując, posunął się o kilka kroków ku kolumnowemu przejściu, a następnie ku okratowanym oknom dolnych cel, w których mieszkali bracia gospodarze i braciszek odźwierny.
Józef widocznie znał dobrze położeniu i urządzenie tych izb. Słuchał więc po cichu pod oknami, ostrożnie wyciągnął szyję, aby zajrzeć do wnętrza cel, i przekonał się, ze w pierwszej dolnej od wejścia, odźwierny leżał na łóżku i mocno zasypiał, o czum go przekonała zagaszona mała lampa, której używał każdy brat udając się na północną mszę i wracając do cel.
Józef podsunął się pod zawsze otwarte wejściu do klasztoru. Mnisi nie bali się zrabowania skarbów, których nie mieli, a prócz tego wiedzieli, ze silna brama w murze jest zawsze bezpiecznie zamknięta.
Podsuwający się w tej chwili dowiódł im, że było co w klasztorze do skradzenia, i że mur nie jest jeszcze dosyć wysoki, iżby się na jego bramę spuszczać można było!
Po ciemnych korytarzach klasztornego zabudowania burza wyła głośno i złowrogo; w pośrod więc tego łoskotu mógł spokojnie zbliżyć się po flizach do celi brata odźwiernego.
Szybko dostał się do drzwi, schylił się, odźwierny był je przymknął! Ale przy drzwiach tych cel nie było zamków, lecz tylko guzik, za pomocą którego można je było zamykać za sobą i odmykać.
Józef czekał chwili, w której burza gwałtownie zahuczy, aby korzystając z szelestu otworzyć swobodniej drzwi zaskrzypieć mogące. Dobrze wyrachował, bo przy odmykaniu dał się słyszeć pisk i skrzyp, aż przestraszonemu Józefowi włosy powstały na głowie. Wściekły, zacisnął zęby, bo ten