Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/388

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przepuszczały jego głosu na zewnątrz, u głośniej wołać nie śmiał, aby się nie zdradzić.
— O jakież zimne powietrze! narzekała Henryka, wśród takiego deszczu i wiatru nieokryta ani płaszczem ani inną zasłoną i orząca od zimna, bo pomocnicy Mutary nie zostawili jej nawet welonu, którym pierwej otulała twarz i szyję.
Franciszek spostrzegli, ze zzięba Henryka nie ma żadnej obrony od zimnego deszczu — chciał jej dać swój płaszcz i dlatego sięgnął do swoich ramion — ale teraz dopiero przypomniał sobie, że z obawy, aby mu w ruchach nie przeszkadzał, zrzucił go był w ogrodzie przed drzwiami pałacu.
A jednak trzeba było koniecznie okryć Henrykę, bo dłużej tak czekać nie mogła na wynalezienie drabiny, gdyż cała się trzęsła
— Postój przez chwilę tuż pod murem, rzekł przejęty i obawą współczuciem, ja pobiegnie na powrót ku schodom i przyniosę ci mój płaszcz a zarazem zawołam Prima, bo on tam dłużej czekać nie powinien.
Gdy dwaj przyjaciele przedtem dostali się do pałacu i nakoniec znaleźli piwniczne cele wcisnęła się za nimi powoli i zdradziecko jak kot jakaś czarna postać. Człowiek ten w długim płaszczu, podobnie jak Franciszek, w spiczastym hiszpańskim kapeluszu, niezmiernie bacznie i z wielkiem zajęciem przypatrywał się tajemnym czynom obu szlachciców, słuchał gdy zniknęli we wnętrzu domu, i szatańska rozkosz zabłysła mu na twarzy, gdy usłyszał, że Serrano i Prim zdobyli klucze!
— Coby to było, gdybyś teraz na trwogę uderzył? mruknął przekonany o swojej przewadze. Obaj byliby zgubieni w przypadku gdyby nie tak łatwo mogli się z powrotem wydostać chociaż królowa szalenie kocha pięknego księcia de la Torre... Nie, Józefie! byłby to głupi pośpiech! Nietylko musisz tych złodziejów Henryki zapakować do tej