Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/385

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nagle zdało się gorączkowo nasłuchującej, że w dali w podziemnych korytarzach słyszy powolne kroki.
Może to siepacze znowu nadchodzą? Może teraz na nią przyszła kolej cierpieć męki, przy których nieszczęśliwe ofiary takie głosy wydają?
Henryka nie myliła się: kroki zbliżały się do tej części ogromnego sklepienia, w której znajdowała się jej cela; zdało się jej nawet, że przez wąziutką szparę we drzwiach widzi słabe światełko. Henryka mimo wiedzy odmawiała gorącą modlitwę, duszę swoją polecała opiece Najświętszej Panny, modliła się także za utracone dziecię i za Franciszka, którego jednego tylko na tej ziemi kochała, dla którego żyła...
Wtem jakieś przytłumione wołanie jak głos Boga słychać było coraz bliżej i bliżej, poskoczyła, słuchała.
— Henryko, czy jesteś w której z tych cel? zawołał ktoś półgłosem. Henryko daj nam jaki znak!
— Tu, tu, mój Franciszku! zawołała śpiesząc do drzwi, przez które przebijał się teraz jaśniejszy promień światła; uradowana, z mocno bijącem sercem poznała dobrze wołający ją głos, bo była w stanie rozpoznać jego głos wśród tysiąca innych.
Franciszek próbował całej wiązki kluczów, aby otworzyć drzwi oddzielające go od Henryki; nakoniec trafił na właściwy, który się obrócił w zamku, rozwarły się ciężkie więzienne drzwi, i udręczona kobieta, wylewając łzy radości, padła w objęcia Franciszka.
— Nie ma czasu, śpieszcie się! nalegał Prim, chociaż na widok tak wzruszającego powitania i jemu oczy wilgotnieć zaczęły, — nie mamy chwili do stracenia — pomyśl tylko, co będzie jak znajdą odźwiernego! dodał po cichu nagląc znowu połączonych do pośpiechu.
Słowa jego poskutkowały — szedł więc naprzód niosąc ślepą latarkę, za nim śpieszył Franciszek z Henryką przez