Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/376

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Była już prawie północ, gdy orszak zbliżył się do muru klasztornego, w którego cieniu stał zgarbiony, przez orszak niepostrzeżony i płaszczeni owinięty człowiek, który wszystko mógł widzieć dokładnie co się działo w klasztorze. Człowiek w czarnym płaszczu i kapeluszu, bladego oblicza, szatańsko zaśmiał się, gdy ujrzał Henrykę w pośród orszaku.
— Jak się gołąbka chwieje i drży! — mówił sobie po cichu, aby go zbliżający się do drzwi kapitan nie słyszał. — Czekaj no, głupiutka, tu cię wkrótce ułagodzą! Czyby nie postarać się dostać do klasztoru? Mógłbyś się trochę zabawić, ujrzawszy jak ją poczciwemu Mutarze na małą próbę oddadzą, ale to nie uchodzi, te przeklęte pochodnie!
Kapitan usłyszał uderzenie w dzwon, przy drzwiach oddał nieszczęśliwą Henrykę w ręce ojców, do których ciało pięknej kobiety teraz zupełnie należało, i którzy przedewszystkiem zamierzali jak najprędzej ofiarę swą wtrącić do Santa Madre.
Jak tylko się drzwi za Henryką zamknęły, a oddział wojska oddalił się i przelękła obejrzała się po strasznym dziedzińcu klasztornym, ozwał się znowu dzwon wzywający wszystkich na mszę północną. Ojcowie, mnisi i familiary połączyli się z braciszkami klasztornymi dla wspólnego bez wyjątku znajdowania się na mszy, a uwięzioną pozostawiono w pośród siepaczów. Ci zgasiwszy pochodnie, prowadzili półgłośną rozmowę, która zgrozą Henrykę przejęła.
— Co ty myślisz o tej utrzymance, Emilio? — patrząc na uwięzioną, przytłumionym głosem rzekł jeden z tych gburów. — Niezły to kawałek pieczeni dla Mateusza na dzień św. Franciszka.
— I cóż mi zrobią? gdy ją sobie zaciągnę do klasztornego ogrodu! — odpowiedział drugi; — wszakże ona nie pierwsza musiałaby się na to narazić.